PRODUCENT: Marion
POJEMNOŚĆ: 5g+2ml+2,5ml
CENA: ok. 3,00 zł
DOSTĘPNOŚĆ: uholki.pl
Nie, nie u kosmetyczki nie byłam, chociaż i owszem przydało by się. (Usłysz mnie mężu!) "Profesjonalną Mikrodermabrazją" nazwała swój produkt firma Marion. Z góry powiem, że nie lubię słowa "Profesjonalne" na kosmetykach przeznaczonych dla mas. Nazwą tą powinno się posługiwać w przypadku rzeczywistej potrzeby profesjonalizmu przy użyciu.
Skład jest tak długi, że nie chciało mi się nawet zagłębiać. Kilka komodogennych składników zauważyłam. Dobrze, że po użyciu. Na szczęście mimo zastosowania na noc nic nowego się nie pojawiło, jak to zwykle bywa.
Spora saszetka podzielona jest na trzy przegródki. Każda zawiera co innego : peeling,serum i maskę.
Saszetek z reguły nie lubię, ale ta jest znośna. Tylko przy jednej części musiałam się siłować zębami.
PEELING
Wygląda bardzo niewinnie. Biała gęsta maź, niczym krem. Pomyślałam nawet, że lipa, bo dali enzymatyczny do cery, która wymaga czegoś mocniejszego. Zdziwienie nie małe, gdy twarz zaczęły szorować spore drobinki, których nie widać. Wymiótł porządnie zanieczyszczenia i niektóre wągry poszły precz.
SERUM
Bezbarwne i gęste. Nakłada się niczym baza silikonowa pod podkład. Wsiąka w ciągu 5 minut. Jest to serum rzeczywiści do cery tłustej/mieszanej. Ładnie wygładza i matuje. Lekko ściąga co daje efekt mini liftingu.
MASKA
Maska jest również biała, choć aparat pokazał ją jako błękitną. Jest bardzo treściwa i tłusta. Wsiąka się w ciągu 30 minut. Przez pierwsze minuty myślałam, że zniweczy ona cały efekt wcześniej uzyskany, ale nie było źle. Skóra rzeczywiście dostała troszkę odżywki.
Ja użyłam kurację na noc i nic się nie stało. To znaczy nic co by zaszkodziło, bo ogólnie widzę, że coś tam pomogło, mniej wągrów i ściągnięte pory na policzkach. Polecałabym jednak wykonać rano, ale w weekend, bo kto ma czas przed pracą, gdy wszystko nagli.
Kuracja, choć nie profesjonalna to ładnie oczyszcza cerę. Z tych wszystkich podobnych saszetkowych ta najlepiej się sprawdziła.
* Testowanie możliwe dzięki drogerii internetowej uholki.pl .
Muszę się za nią rozejrzeć ;)
OdpowiedzUsuńJa miałam mikrodarmabrazję szafirową z yoskine, to moja ulubiona jak na razie. Bardzo ostra. świetny nagłówek!
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji używac...
OdpowiedzUsuńJa lubię mikrodermabrazję sama robić,bo kij wie co w takich maseczkach jest. Tak mnie uczono w szkole.
OdpowiedzUsuńSzablon jest super ! Mówiłam,że Karolina zrobi jak zawsze na wypasie ;)
Ja zawsze mam wątpliwości co do produktów marion przez ich składy.
OdpowiedzUsuńNie sądziłam, że tak fajnie się spisze:)
OdpowiedzUsuńNigdy jeszcze jej nie miałam, ale muszę kiedyś wypróbować. Pozdrawiam :) jusinx.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJa nie na temat napiszę, bo chciałam napisać iż masz PRZEPIĘKNY SZABLON! :)
OdpowiedzUsuńHaha miałam to samo napisać :D Kasia mnie wygryzła z komentarza :D
UsuńDziękuję kochana :* Lubię takie nie na temat :D Karolina jak zwykle się spisała :)
OdpowiedzUsuńNoo! Szukałam czegoś takiego!!:) super, że trafiłam na ten post, a i recenzja pozytywna, wiec warto kupić!:) www.llealicious.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNie używałam jeszcze czegoś takiego, ba - "mikrodermabrazja" brzmi dla mnie przerażająco w tym samym stopniu, co opis użycia peelingu enzymatycznego, którego nadal boję się użyć. :D Skład rzeczywiście długi jak spaghetti, aż strach czytać... pół biedy, że efekt dobry :)
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś jedwab z Marion, nie pamiętam co prawda składu, ale sam jedwab świetnie dogadywał się z włosami :)
Do zobaczenia w Gdyni! :)
A u mnie w zapasach wciąż leży podobna saszetka ale różowa, muszę się za nią w końcu zabrać ;)
OdpowiedzUsuń