Jak wiadomo glinka na cerę działa perfect, a że kłopoty to i czas się znalazł ;)
PRODUCENT: Drammock International
DOSTĘPNOŚĆ: marokosklep
CENA: ok. 8 zł
Glinka Rhassoul (zwana również Ghassoul) to tradycyjny marokański produkt służący pielęgnacji twarzy, ciała i włosów. Zabieg przy użyciu glinki rhassoul stanowi z jeden z elementów rytuału Hammam. Obecnie jest stosowana w najlepszych resortach SPA i Wellness na całym świecie.
Glinka Rhassoul to produkt mineralny składający się ze stewensytu, bogaty w krzemionkę, magnez, żelazo, wapń, potas, sód. Glinka Rhassoul jest wydobywana z jedynego na świecie złoża w Górach Atlas w Maroku. Charakteryzuje się dużą zdolnością wchłaniania wody (15 g wchłania ok. 25 ml wody).
Glinka Rhassoul jest hypoalergiczna i niezwykle delikatna (działa jedynie poprzez wchłanianie). Nie powoduje żadnego efektu negatywnego zarówno dla włosów, skóry, jak i błon śluzowych. Idealna także do skóry wrażliwej.
Mały woreczek kryje w sobie niby zwykłe połamane płytki. Gdyby nie ulotka z obszernym opisem pewnie zawartość powędrowałaby do kwiatków. Oh...pewnie cudnie by rosły ;)
Sposób użycia: 20 gram glinki (czyli całe takie małe opakowanie) należy zalać ciepłą wodą, można też dodać olejków eterycznych, olejku arganowego, wody różanej czy wody z kwiatu pomarańczy. Całość trzeba odstawić na ok. 30 minut, następnie wymieszać do uzyskania jednolitej konsystencji i nałożyć na 5 - 7 minut na twarz (ciało lub włosy), a następnie spłukać wodą.
Jak zwykle instrukcję przeczytałam po czasie i przetrzymałam do 15 minut - nie radzę, zdecydowanie za długi czas. Niemiłosiernie szczypało :P
Taki mały woreczek starczył mi na trzy użycia. Chciałabym kiedyś jeszcze spróbować co zdziałałoby to cudeńko ze skórą głowy.
Efekt widoczny jest już po pierwszym zastosowaniu. Tą gładkość po prostu czuć i widać. Miałam wrażenie dobrze oczyszczonej twarzy i to mi się najbardziej podobało.
Kosmetyki z Maroka podbijają serca wielu, więc jeśli będziecie miały okazję nie wahajcie się ich spróbować.
A na koniec coś na poprawę humoru ;)
miałam okazję używać, świetna sprawa! :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jej, ale kusi :P A fotka genialna :D :D :D
OdpowiedzUsuńchętnie wypróbowałabym :)
OdpowiedzUsuńMam taką glinkę, też przetrzymałam za długo na twarzy, ale na szczęście bez szczypania. Muszę ją znowu odkopać :)
OdpowiedzUsuńnie używałam nigdy a szkoda, mam ją w pracy u siebie i jakoś nigdy po nią nie sięgnełam. ciekawe czy by mnie nie wysuszała
OdpowiedzUsuńświetny pomysł, aby uzywać w kokosie:D ja uzywam mocnego toniku - zawsze dziala
OdpowiedzUsuńGlinka jak glinka, zakochałam się w kokosie:D
OdpowiedzUsuńMam taką glinkę w proszku ze Starej Mydlarni, robiłam w niedzielę. Skóra faktycznie mocno jest oczyszczona. Glinki bardzo lubię, ale nie wiem czy nie mam na nią uczulenia bo miejscami miałam zaczerwienioną twarz :(
OdpowiedzUsuń